Von Holden. Ród przeklęty przez swoje przekonania. Z pewnością gdyby niezabiegania członków rodziny, ich walki z jawnie określonym złem czyli Lordem Voldemortem i jego licznym gronem popleczników to ta tragedia nie miałaby miejsca. Młoda dziewczyna nie zostałaby okaleczona na całe życie. Nadal śmiałaby się i brylowała w towarzystwie. Stało się jednak inaczej. Mając piętnaście lat została uprowadzona przez trzech śmierciożerców, którzy mieli za zadanie wymuszenie na Dorianie von Holdenie "złożenie broni". Przekaz był jasny. Nie ustąpisz, ona zginie. Dla spokojnej nastolatki, która żyła w poukładanym świecie był to wstrząs który trwale odcisnął piętno w jej psychice. Przetrzymywana , torturowana z wyrachowaniem i pozostawiona sama sobie...Kiedy wszystko wskazywało na to, że zostanie uwolniona stało się coś nieoczekiwanego.
Dorian von Holden wraz z zaufanymi przyjaciółmi zlokalizował kryjówkę śmierciożerców i przystąpił do ataku.
Czym się kierował? Miłością do córki czy też dumą rodu z którego się wywodził? Siły dobra miały znaczną przewagę nad trójką śmierciożerców, nikt jednak nie przewidział przypadkowej zupełnie wizyty...wilkołaka.
Samotny i przeklęty wędrowiec. Nieznany, zwierzęcy i oszalały z bólu. Blade światło księżyca padało na ruiny domostwa, niedaleko górskiej wioski w Alpach. Uwagę magicznego stworzenia przykuły odgłosy walki oraz zapach krwi...kuszący, przyzywający. Nakazujący zbliżenie się. Przez pierwsze chwile nikt nie zorientował się w jakim śmiertelnym zagrożeniu się znajdują. Ava von Holden znajdowała się wtedy w jednym z bardziej zachowanych pomieszczeń w riunie. Skutecznie unieruchomiona przez zaklęcia śmierciożerców mogła tylko bezradnie czekać, aż ją znajdą. Bardzo łatwo jest wywnioskować, że tym który znalazł ją pierwszy był...wilkołak. Dziewczyna jeszcze nigdy nie widziała tak przerażającego monstrum.
Dla niego była darem niebios. Oświetlana przez blade promienie książyca wpadające wąskimi smużkami do pomieszczenia, jawiła mu się jako nagroda, skarb. Jego skarb. Widziała jak się oblizuje, słyszała jak ślina bulgocze mu w gardle nie mogąc się doczekać kiedy będzie mógł zatopić zęby w ciepłym ciele dziewczyny. Nie mogła krzyczeć. Nie potrafiła. Patrzyła na niego z szeroko otwartmi oczami i czekała. Widziała jak ciało wilkołaka się spina, szykuje do skoku...
Potem była ciemność. I ból.
Obudziła się kilkanaście dni później nie pamiętając co się stało. Nie rozumiała dlaczego matka ani razu jej nie odwiedziła, ani tego dlaczego ojciec sprawia wrażenie wielce zrozpaczonego.
Dopiero Pascal, brat Avy powiedział jej o wszystkim blednąc. Pogłaskał czule siostrę po ręce chcąc dodać jej otuchy. W tamtym momencie dla dziewczyny najgorsze były rany odniesione po spotkaniu z wilkołakiem. Szpecące na całe życie. Później doszło do niej co się stało.
Będzie taka sama jak jej oprawca. Ava von Holden miała szczęście. Przeżyła, ale za jąką cenę?
Dlaczego taka genetyka dla Avy?
Cóż, kiedy tylko skonstruowane zostało jej imię i nazwisko od razu dopasowałam do niej naturę wilka. Uważam, że to nieodłączny jej element, również avatar pasuje jak najbardziej do postaci drapieżnej. Hmm urozmaici mi to również rozgrywkę na Twoim forum.